Test rodziny Surface. Sprawdzamy, co kryje się pod powierzchnią

Test rodziny Surface. Sprawdzamy, co kryje się pod powierzchnią

Potwierdza się obiegowa opinia, że jedynym poważnym konkurentem Microsoftu w segmencie urządzeń biznesowych z Windowsem 10 Pro jest sam Microsoft.

Gdy nasz wydawca usłyszał, że będziemy testować całą rodzinę Surface, z 50-calowym Hubem 2S włącznie, ucieszył się z laptopów, ale powątpiewał, czy ten jej wielki przedstawiciel nam się przyda. I to główna bariera tego urządzenia. Ale jeśli zanurkujemy głębiej… Dość powiedzieć, że gdy przyszedł moment odesłania sprzętów Microsoftowi, wydawca – pół żartem, pół serio – zagroził, że przykuje się do Huba i nie pozwoli go zabrać.

Ostatecznie żartował, ale minę miał zawiedzioną.

Test całej rodziny Surface to było dla nas ciekawe doświadczenie. Nie tylko dlatego, że to nowe sprzęty, a więc praca na nich jest płynna i przyjemna, jak na większości komputerów pachnących nowością. Ale też dlatego, że w końcu mieliśmy okazję zaznać pracy w zunifikowanym środowisku pracy.

Duże korporacje dbają o jednolite oprogramowanie i warstwę sprzętową. Każdy dostaje licencje na te same programy, każdy ten sam model komputera w tym samym kolorze, i każdy, z najmniejszą nawet bzdurą, musi iść karnie do działu IT. Problemem wielu mniejszych firm jest fragmentacja.

Przejście z wielu różnych aplikacji na zunifikowane środowisko Office do pracy to drugi, niemniej ważny element testu, obok samych komputerów. Zanim wdamy się w szczegóły, wiedzcie jedno – raz zaznając takiej wygody, trudno wrócić do starych rozwiązań świata zwykłych śmiertelników.

Sprzęty, w różnym wieku i różnego pochodzenia, programy i aplikacje różnych dostawców, które niekoniecznie chcą ze sobą współpracować. Ba, są wśród nas dziennikarze, którzy jeszcze parę lat temu w dużej i rozpoznawalnej redakcji dostali starą stacjonarkę z kineskopowym monitorem i Windowsem XP. I to w momencie, gdy Windows XP odsłużył swoje i dawno już był na muzealnej emeryturze.

Ale po kolei. Tegoroczna oferta Surface obejmuje:

– Surface Hub 2S,

– Surface Pro 7,

– Surface Laptop 3.

Hub 2S to nietypowy komputer, mobilny mimo rozmiarów. Ma 50-calowy ekran dotykowy w rozdzielczości 4K+. Napędza go czterordzeniowy procesor Intela i5 ósmej generacji. Ma 8 GB pamięci RAM i 128 GB pamięci masowej na dysku SSD.

Mobilny Surface Pro 7 ma ekran PixelSense o przekątnej 12,3 cala, przy rozdzielczości 2736×1824, jak inne sprzęty z rodziny Surface – zachowując proporcje 3:2. Działa na procesorze i5 lub i7 dziesiątej generacji.

Ma 8 lub 16 GB pamięci RAM, dysk SSD o pojemności od 128 GB do 1 TB. Przednia kamera ma 5 MP, tylna 8 MP, obie nagrywają w Full HD. Może służyć jako mobilny komputer lub – po odczepieniu klawiatury – tablet. Ma zintegrowaną kartę graficzną i najpotrzebniejsze porty, choć brak Thunderbolta w tej cenie zostawia pewien niesmak.

Surface Laptop 3 – wersje 13,5 i 15 calowe. Dysponują ekranem dotykowym PixelSense, o proporcjach 3:2. Wersja 13-calowa ma rozdzielczość 2256×1504, jej większy brat – 2396×1664. Podobnie jak Surface Pro, ekran działa zarówno na dotyk, jak i pióro Surface Pen. Oba modele tego ultrabooka występują w konfiguracji 8 lub 16 GB pamięci RAM. Pod maską mniejszego Surface Laptop 3 pracuje czterordzeniowy procesor i5 lub i7 dziesiątej generacji.

Większy, 15 calowy Surface Laptop to machina do wszystkiego – i pracy i zabawy. Mimo dużego ekranu, wciąż jest szalenie mobilny, waży zaledwie 1,5 kg. Oferuje też dedykowaną grafikę – mamy do wyboru procesor AMD Ryzen 5 z kartą graficzną Radeon Vega 9 lub potężniejszy AMD Ryzen 7 z grafiką Radeon Vega 11. Podobnie, jak w przypadku Surface Pro 7 – pojemność dysku SSD wybieramy z wachlarza od 128 GB do 1 TB.

Szerzej patrząc, zanosi się na ciekawy okres dla fanów Microsoftu, biorąc pod uwagę, nad czym firma pracuje, ale to historia na inny dzień.

Nie mam czasu czytać – warto? Kluczowe parametry

Jeśli rozważacie zakup jakiegoś Surface’a, odpowiedź brzmi tak, po stokroć tak, warto.

Zależnie od wybranego modelu i konfiguracji, dostajemy solidnie zoptymalizowany sprzęt. Nie nie przywiesza się. Nie zauważyliśmy, by przy normalnej pracy biurowej, uwzględniającej pracę na kilku programach i z kilkunastoma kartami w przeglądarce się zacinał czy nagrzewał, co w efekcie zwykle wywołuje głośne chłodzenie. Uruchomione liczne programy, wiele kart w przeglądarce, komputer nie dostaje czkawki.

Laptopy Surface mają niecodzienne proporcje ekranu 3:2 z doskonałym pokryciem barw. W pracy biurowej to się świetnie sprawdza. Niektórych może uwierać grubsza nieco ramka okalająca ekran, ale nas to jakoś specjalnie nie ruszało. Poza tym to ma swój projektancki sens, zwłaszcza w Surface Pro – to sprzęt hybrydowy, i laptop i tablet w jednym, ramka pozwala uniknąć przypadkowego dotyku podczas trybu tabletu. Pióro świetnie współpracuje z ekranem. Paralaksa (położenie końcówki pióra a kursor na ekranie) w zasadzie niewidoczna, bardzo wygodnie się nim pisze lub rysuje.

Bateria? Przy średnim, niespecjalnie wymagającym obłożeniu pracy biurowej wytrzymała:

– ponad 8 godzin w Surface Pro 7,

– niecałe 9 godzin w Surface Laptop 3 (13 cali)

– 10 godzin w Surface Laptop 3 (15 cali).

W przypadku klawiatur nie zmieniło się zbyt wiele – trudno poprawia się to, co jest bardzo udane. Są ergonomiczne, oferują przyjemny dla palca i ucha skok, choć jak dla nas spacja jest nieco za długa. Z ciekawszych nowości, Microsoft w końcu posłuchał użytkowników i wersje Surface Laptop można kupić bez Alcantary.

Gorszą informacją jest fakt, że to sprzęty nienaprawialne na własną rękę – w razie jakiegoś problemu zostaje nam gwarancja lub autoryzowany serwis. Niemniej jednak są i tego plusy, ponieważ najnowsze biznesowe portfolio Surface posiada tzw. „Advanced Exchange”, co pozwala użytkownikowi w razie awarii na otrzymanie najpierw urządzenia zastępczego, a dopiero po tym wysłanie uszkodzonego do naprawy. Co więcej Microsoft również posłuchał swoich użytkowników i obecnie można zachować dysk u siebie, w przypadku wymiany urządzenia, co w dzisiejszych czasach jest szalenie istotne, zwłaszcza dla większych firm.

Rozpiętość cenowa omawianych sprzętów waha się od 4199 zł za Surface Pro 7 w najskromniejszej konfiguracji aż do 13 499 zł za Surface Laptop 3 (15 cali) z najmocniejszymi w ofercie podzespołami.

Surface Hub 2S – nowoczesne biuro

Hub 2S to tęgi pomocnik i znacznie więcej niż multimedialny telewizor. Pracuje na zmodyfikowanym Windowsie 10 Pro i jego zamysłem jest rozszerzenie możliwości mniejszych przedstawicieli rodziny i oprogramowania. A także unowocześnienie biura i stylu pracy, gdziekolwiek się znajdzie.

Hub 2S wykrywa ruch, wystarczy przejść w pobliżu, a urządzenie jest gotowe do pracy. Wystarczą kliknięcia i sekundy, by jeden Surface wyświetlił coś na Hubie i wszystkich pozostałych, przy zadaniach zespołowych. U nas świetnie sprawdził się np. na kolegiach redakcyjnych – poranna narada, na której ustalamy tematy i plan dnia. Oferuje wszystko to, co każdy z mniejszych Surface’ów, tu wyeksponowane czytelnie i gotowe do pracy.  

Nieźle sprawdza się w edycji tekstów – pióro rozpoznaje odręczne pismo i zamienia je na drukowane, podczas redakcji tekstu dziennikarza, i to w zupełności wystarcza. Każde wygumkowane słowo, każdy dodany piórem przecinek szybko przetwarzany jest na poprawiony tekst.

Nic nie stoi na przeszkodzie, by w ten sposób odręcznie robić notatki bądź drobną edycję dokumentów, np. gdy dla większej mobilności odczepianą klawiaturę Surface Pro zostawiamy w biurze. W coraz bardziej cyfrowym świecie samo w sobie frajdę sprawia pisanie odręczne po ekranie.

Jednak przy pisaniu dłuższych treści, nie zastąpi klawiatury.

Z racji swojego rozmiaru idealnie sprawdził się przy selekcji zdjęć do artykułów i układaniu strony głównej naszego serwisu. Podejrzewamy, że tą funkcją kupił w zupełności naszego wydawcę. Przeniesienie tych prac na Huba i środowisko Microsoftu znacznie przyspieszyło ostatnie szlify przed publikacją każdego z tekstów.

Inne redakcje naszej Grupy, które testowały Huba, mają niemal identyczne potrzeby, jak nasze, ale już biuro reklamy czy dział promocji miały inne priorytety. Handlowcy – dla przykładu – szczególnie upodobali sobie telekonferencje i zdalne prezentacje. W ich przypadku Hub 2S jest o tyle niepożądany, że gdyby go zostawić na dłużej, pewnie przestaliby chodzić na spotkania.

Dział promocji z kolei szczególnie zachwalał aplikację Teams – to ludzie, którzy są łącznikami różnych innych segmentów firmy, synchronizują część prac redakcji i – tu pozwolimy sobie zacytować: “wreszcie nie musimy się osobiście fatygować z popędzaniem was do pracy!”.

Kreatywność

Połączenie wideo z kimś wewnątrz lub zewnątrz organizacji, bo próbowaliśmy różnych wariantów, jest czyste, bez zakłóceń. Jest o tyle wygodne, że gdy jedna z naszych dziennikarek relacjonowała zagraniczną konferencję prasową, my – podglądając na połowie Huba, co w się dzieje w sieci, a na drugiej – co się dzieje na tej konferencji, mogliśmy już pisać tekst. Szybko, przyjemnie, przed konkurencją. W bliskiej odległości bez problemu radzi sobie też z rzutowaniem obrazu zwykłym Mirracastem, choć tu naturalnie płynność będzie nieco spowolniona.

Hub 2S może pracować na typowo biznesowych usługach Microsoftu – Office, OneDrive, ale też np. Whiteboardzie, który świetnie radzi sobie jako tablica na burzę pomysłów albo do interaktywnego przedstawiania firmowych prezentacji i dokumentów. Co mniej istotne, ale jednak, Hub to gotowe zaproszenie do zabawy. Gdy przejeżdżaliśmy nim z sali do sali, a jedna była zajęta, zostawiliśmy go na chwilę w okolicy kuchni. Wystarczyło na chwilę odwrócić wzrok, by ktoś dorwał się do rysowania. Nasza analogowa tablica w kuchni już niczego nie mieści, nowe freski przykrywają stare.

Co ciekawe, Hub nie jest po prostu dużym Surface’em. Jest odpowiednio zmodyfikowany, bo to urządzenie grupowe, nie indywidualne. Ze względów bezpieczeństwa nie można pobierać na niego plików, można je odpalić z którejś z usług Microsoftu lub zewnętrznego dysku. Także po zalogowaniu w Hubie na własne konto którejś z tych usług, urządzenie po zakończeniu sesji automatycznie zatrze wszystkie ślady. Da się go zamontować do ściany, ale to okaleczenie całego zamysłu, jaki zanim stoi. Hub ma krążyć, a nie być uwiązany. Ma wygodny stelaż na kółkach (kupowany oddzielnie), w którym mieści się też moduł bateryjny. Według Microsoftu wystarczy na dwie godziny pracy bez zasilania, jednak do Polski jeszcze nie dojechały baterie do Hubów, zatem musimy wierzyć na słowo.

Mobilność

Lubimy mieć swoich dziennikarzy pod ręką, niemniej ta praca wymusza bycie w ciągłym ruchu. Sprzęty Microsoftu mogłyby mieć na drugie imię „mobilność”. Laptopy Surface są smukłe i lekkie. Ale prymusami mobilności są Surface Pro, małe, a o dużych możliwościach. To właśnie te egzemplarze towarzyszyły nam w terenie przy różnych okazjach – konferencjach, krajowych i zagranicznych, wystąpieniach w panelach dyskusyjnych, wywiadach na mieście.

Towarzyszył nam w Brukseli, a także na panelu dyskusyjnym. Nasz dziennikarz, w trakcie uczestnictwa w debacie, miał – co naturalne – sporządzone notatki. Gdy mówi się coś przed publicznością, a chce się podejrzeć notatkę, dodajmy do tego stres, to każda sekunda ciągnie się w nieskończoność. Szybkość wybudzania i rozpoznawanie twarzy pozwalało zerkać do notatek i nie tracić płynności wystąpienia.

Jak to w życiu, jeden dziennikarz się trochę przeziębi, może pracować, ale z domu, drugiemu zdarzy się zaspać. Zwykle wysyłali propozycje artykułów mailem czy w innej tekstowej formie, ale to niedoskonały sposób, bo niektórzy mają tendencję do nadmiernych uproszczeń, inni niepotrzebnie komplikują.

Jeden dzwoni z domowej kanapy, ten spóźniony z tramwaju, w konferencji uczestniczą inni przedstawiciele redakcji, dyskusja i wzajemne uwagi jest żywsza, bardziej merytoryczna i wreszcie – szybsza. A dotąd, borykając się z dużą fragmentacją i sprzętu i usług, najprędzej by było połączyć się na jeden komputer, zgromadzić przed nim wszystkich, a dla przejrzystości puścić obraz do rzutnika po HDMI. Mnóstwo zbędnych czynności.

Bezpieczeństwo/Windows Hello

Pozostałe urządzenia z rodziny Surface to również wysoka półka pod względem bezpieczeństwa – dobrze zoptymalizowane, z ciągłymi aktualizacjami, które – na najbardziej krnąbrnych użytkownikach – są po jakimś czasie ignorowania wymuszane. Może to mało wizerunkowe, ale ostatecznie najbardziej liczy się bezpieczeństwo danych i środowiska pracy, jeden niezaktualizowany komputer w firmowej sieci to wzrost zagrożenia dla innych.

Skoro o bezpieczeństwie mowa, jesteśmy pod wrażeniem, jak poprawiła się usługa Windows Hello od swoich początków – czyli odblokowywanie komputera za pomocą twarzy. Skanowanie trwa dosłownie sekundy, jeszcze krócej odblokowywanie. Tu mamy słodki i gorzki wniosek.

Słodki – to trudne do uwierzenia, ale działa w niemal w egipskich ciemnościach. Jeden z naszych dziennikarzy zamknął się z nim w firmowym schowku – zero żarówek czy okien, ciemność niemal totalna. I, za jedyne źródło mając podświetloną na średnim poziomie klawiaturę, Surface Pro rozpoznał twarz i odblokował się. Gorzka – wystarczy założyć okulary korekcyjne w najlepszym nawet świetle, wtedy system nas nie rozpozna i trzeba się posiłkować oldschoolowym PINem. Świetnie działa tryb instant on – PIN czy nie PIN, uśpiony Surface jest gotowy do pracy w ciągu 1-2 sekund.

Naturalnie, mówimy tu o zbyt krótkim okresie, by to wymiernie zmierzyć, ale w naszej redakcji tempo pracy, a co za tym idzie – produktywność – zauważalnie wzrosły. I nawet nie chodzi o to nowe sprzęty, jeszcze nie zaśmiecone użytkowaniem, a więc błyskawicznie przetwarzające kolejne zadania. To efekt także oprogramowania. Odjęcia konieczności wykonywania małych, powtarzalnych rzeczy, które same w sobie nic nie znaczą, a zsumowane – dają zauważalną różnicę.

Praca zespołowa

Pakiet Office jest wyśmienicie zsynchronizowany. Word, Excel, PowerPoint – to znacznie przyspiesza pracę, nie trzeba się przeklikiwać z jednego rozwiązania na drugie. Idealnym dopełnieniem całości jest aplikacja Microsoft Teams.

To rodzaj multimedialnego kombajnu – grupowego czatu, dyspozytorni zadań i aplikacji, magazynu plików, informacji firmowych. Taki Slack, tylko lepszy. Jest przejrzysty, bardzo intuicyjny, dobrze zsynchronizowany z innymi urządzeniami w organizacji posiadającymi konta Microsoft (nie tylko Surface’ami).

Ma takie zatrzęsienie opcji, że bez bicia przyznajemy, iż nie daliśmy rady wszystkich wypróbować. Ale też przesiadka na Teamsy w zasadzie sprawiła, że nie musieliśmy z nich wychodzić poza koniecznością sprawdzenia maila. Cały przepływ tematów, dokumentów, informacji i feedbacku, odbywał się w Teamsach.

Mało tego, da się tam nawet zaimplementować Google Analytics, narzędzie niezbędne w każdej redakcji. Dobrze współpracują z oprogramowaniem Apple, a to historycznie była ogromna bolączka użytkowników obu firm. Całość uzupełniają miłe dodatki, na które natknęliśmy się nieco przypadkiem. Na przykład mobilna aplikacja Teams w trakcie połączenia telefonicznego automatycznie wygłusza szumy ulicy. Nasz rozmówca dodzwonił się z okolic Marszałkowskiej, a słychać go było, jakby stał kilka metrów dalej. Małe, wielkie rzeczy.

Artykuł powstał we współpracy z Microsoft.