Z początkiem listopada w Warszawie powstał pierwszy w Polsce salon w którym zupełnie obca osoba poprzytula nas, pogłaszcze, porozmawia. Takie spotkanie nie jest darmowe, ale chętnych nie brakuje. Po co ludziom taka usługa? – Jeśli ktoś jest w związku, ma rodzinę i przyjaciół, to oczywiście ma się do kogo przytulić – tłumaczy Magda Fiałkowska, współzałożycielka salonu Przytulanie.pl. – Ale jest przecież spora grupa osób, które nie mają nikogo, albo są z osobą, która nie lubi się przytulać i po prostu nie mają zaspokojonej potrzeby bliskości. Mogą do nas też przyjść osoby, które chcą przełamać tę barierę albo po prostu nauczyć się przytulać – dodaje Magda. Są też tacy, którzy przychodzą z czystej ciekawości.
Po takim wstępie tego wydawałoby się szalonego biznesu, postanowiłem pójść tam osobiście i zobaczyć, z czym to się je.
– Chcemy, by nasz salon był odbierany pozytywnie. Stworzyłyśmy miejsce nie tylko dla osób samotnych, ale i dla tych, którzy chcą przeżyć coś nowego, poeksperymentować, zrobić coś szalonego, albo coś wyjątkowego. Podobnie jak idziemy do spa, by się zrelaksować, poczuć się lepiej, wypocząć. W salonie profesjonalnego przytulania każdy się nami zajmie, a po wszystkim będziemy widzieć świat bardziej optymistycznie – mówi druga założycielka Sylwia Kalinowska.
Przytulanie w pewien sposób przekracza granice sfery intymnej, bo powszechnie jest zarezerwowane raczej dla kogoś kogo znamy. Z jednej strony witamy się tak z rodziną i znajomymi, ale z drugiej strony nikt nie lubi ścisku w tramwaju. – W salonie masażu ktoś dotyka naszego ciała, u psychologa tworzy się więź, opowiadając o najskrytszych zakamarkach naszej duszy. My łączymy te dwa aspekty na swój sposób – mówi Magda. – Dotykamy się, ale w ubraniach i rozmawiamy, ale nie prowadzimy terapii. Jeśli jest potrzeba, to odsyłamy do psychologów.
Salon znajduje się w mieszkaniu w starej kamienicy. Są dwa pokoje do przytulania. Jeden przestronny ze stolikiem i drugi mniejszy, bardziej przytulny. Cała ta otoczka plus płacenie za bliskość niektórym niesłusznie kojarzy się z agencję towarzyską. – To jest nowe, coś czego dotychczas w Polsce nie było. Jedni uważają nasz salon za coś kontrowersyjnego, a dla innych jest to bardziej naturalne. Przychodzą nastawieni entuzjastycznie i mówią, że to wspaniałe, że otworzyłyśmy taki salon – zapewnia Sylwia.
– Wszystko robimy tak, by nikt nie traktował tego dwuznacznie. Na naszej stronie jasno piszemy o co chodzi, że to jest zupełnie platoniczne i przyjacielskie. Przed wizytą tłumaczymy też wszystko telefonicznie. Jeszcze nie zdarzyło się nam, by ktoś przyszedł z innymi intencjami lub był rozczarowany – zapewnia Sylwia.
Salon jest dla wszystkich pełnoletnich. Zjawiają się i młodsze osoby, i starsze. Nie ma reguły. Zazwyczaj jest tak, że to kobiety potrzebują więcej przytulania, ale jak mówiły mi założycielki salonu – to panów przychodzi więcej. Pewnie facetom jest się trudniej przyznać, że lubią być przytulani, a tu nie muszą się krępować. Każdy ma jednak swój powód.
Do odwiedzin u profesjonalnych przytulaczy trzeba się przygotować i dokładnie przeczytać regulamin. – Przed wizytą wybieramy osobę z którą chcemy się przytulać. Mamy i mężczyzn i kobiety w różnym wieku i o różnych zainteresowaniach. Pół godziny wizyty kosztuje w tym momencie 49 zł, godzina 79 zł. Można też wykupić karnety na kilka spotkań.
Jest też specjalna karta z rysunkami różnych pozycji do przytulania. – Choć my używamy słowa “metody”, by właśnie, źle się nie kojarzyło. Jednym z popularniejszych sposobów przytulania jest “kotek” – mówi Sylwia. Nazwy metod przytulania wymyślali sami internauci.
– Przygotowywałyśmy się z psychologami i terapeutami, przeszłyśmy szkolenia, konsultowałyśmy się z podobnymi firmami na całym świecie – zapewnia Magda. Przytulacze również nie są osobami “z ulicy”. – Muszą przejść 4-etapową rekrutację: wysłanie CV i filmiku z przedstawieniem siebie, wstępną rozmowę telefoniczną, a potem osobiście, następnie jest szkolenie zakończone testem – dodaje współzałożycielka. Wbrew pozorom: można oblać egzamin z przytulania. Do pracy w tym miejscu po prostu trzeba mieć “to coś”.
Nie narzekam na brak przytulania, ale nie omieszkałem sprawdzić jak to jest i oddałem się w ręce profesjonalistki. Poleżałem “na kotka” i poprzytulałem się na misia. Oczywiście byłem w pokoju pełnym ludzi z kolegą fotografem i trwało to chwilę, więc trudno mi się było tak zupełnie odprężyć. Na pewno nie odniosłem wrażenia robienia czegoś zdrożnego, a sam salon nie jest też tym, czym może się początkowo wydawać. Faktycznie tutaj chodzi o takie aseksualne przytulanie. Dziewczyny wyjaśniają, że nie miały jeszcze do czynienia z żadnym klientem, który próbował się do nich dobierać, więc chyba wszyscy rozumieją ideę tego przedsięwzięcia.
Chwilowy uścisk “na misia”, czyli ten na powitanie, u większości ludzi nie wyzwala podniecenia. Nawet spanie (takie dosłowne spanie) w jednym łóżku po imprezie nie jest czymś specjalnie niezwykłym. Jednak wyobraźmy sobie, że nie śpimy, tylko leżymy z kimś sam na sam, wtuleni, przez godzinę. Nie ma opcji, by coś nie zaiskrzyło, prawda? – Nic co ludzkie nie jest nam obce. U nas nie trzeba się niczego wstydzić. Pamiętajmy, że to nie o to tu chodzi, przyszliśmy się zrelaksować przyjacielskim dotykiem jak z siostrą, rodzicem czy dzieckiem – tłumaczy Sylwia.
Salon z profesjonalnym przytulaniem powstałby w Polsce prędzej czy później. Sylwia i Magda specjalnie trzymały wszystko w tajemnicy, by się udało i tak wyprzedziły wszystkich. Planują otworzyć kolejne takie miejsca w innych miastach, bo ludzie sami się o to proszą.
Założycielki nie odbierają tego jako końca ludzkości. – Myślę, że to jest kwestia świadomości. Kiedyś nie funkcjonował np. zawód psychologa. Ludzie reagowali negatywnie “Jak to będę do kogoś szedł i mu opowiadał o swoich tajemnicach?”. Obecnie możemy inaczej kreować swoje życie, lepiej wiemy jak to robić, możemy być szczęśliwi, zaspokajać swoje potrzeby na różne sposoby, nie krzywdząc innych – wyjaśnia Magda.
– Tylko pozornie wydaje nam się, że na co dzień mamy dużo przytulania. Mamy nadzieję, że dzięki temu, że o tym mówimy, że pojawiła się taka usługa, więcej ludzi zacznie się przytulać, nie tylko u nas w salonie, ale również prywatnie – dodaje Sylwia. Zwłaszcza, że nie ma żadnych przeciwwskazań, a dla niektórych taki potężny przytulas, byłby zbawienny.
Autor tekstu: Bartosz Godziński
Autor zdjęć: Maciej Stanik