5 miejsc, w których w weekend jest lepiej niż w domu

huawei5-1496834682-45.jpg

Nareszcie! – myślisz z ulgą, przeciągając się rozkosznie w pościeli. Jest godzina wczesno-poranna, choć specjalnie nie interesuje cię która. Sobotni poranek ma swoje prawa, z których nadrzędne to “Budzikom śmierć”. A więc dobrze, pobyczysz się jeszcze chwilę, ale krótką, bo przecież jest tyle ciekawych rzeczy które można robić w weekend. Całe mnóstwo. Tyle wydarzeń w tygodniu polajkowałeś, tyle aktywności zaplanowałeś, ale się poudzielasz!

Parę nieokreślonych chwil później, dalej leżysz w pościeli, dalej rozmyślasz, dalej nigdzie nie poszedłeś. Sięgasz po tablet, scrollujesz fejsa. W międzyczasie okazuje się, że jest południe, czyli czas zacząć myśleć  o obiedzie. Z pełnym żołądkiem będzie łatwiej się zorganizować – tak sobie wmawiasz. Z doświadczenia jednak wiesz, że znalezienie odpowiedzi na pytanie: “Co robić w weekend?” zabierze ci… weekend właśnie.

Dlaczego idzie tak opornie? Bo popełniasz zasadniczy błąd: wcale nie chcesz się zmobilizować, tylko zmusić – do nadrobienia kulturalnych braków całego tygodnia, do zarżnięcia się na siłowni, do biegania na granicy odwodnienia po okolicznym parku. A gdybyś tylko miał dobry plan, mógłbyś się po prostu aktywnie polenić w miejscach najlepiej do tego przeznaczonych – takich jak te, które dla ciebie wybraliśmy.

1. Joga w Łazienkach Królewskich

Miało być leniwie i będzie, więc nie zrażaj się tym, że “joga” to ćwiczenia fizyczne. Nic tak nie mobilizuje do dalszego działania jak odrobina porannego wysiłku, a słowo “odrobina” nie zostało tu użyte przypadkowo.

Niezależnie od tego, czy miałeś już wcześniej do czynienia z wyginaniem ciała na wschodnią modłę czy nie oraz czy na dźwięk słów “pies z głową w dole” raczej pokiwasz głową z miną znawcy, czy raczej nerwowo zachichoczesz – kolektywna joga pozwoli ci się wspiąć na wyżyny relaksacji.

Poziom trudności podczas takich wydarzeń nigdy nie przekracza progu podstawy, więc zamiast zastanawiać się, czy rzeczywiście jesteś w stanie wytrzymać pięć minut z kolanem przerzuconym przez bark, spędzisz spokojne półtorej godziny w urokliwych okolicznościach przyrody, przyjmując jednocześnie słuszną dawkę słonecznej witaminy D. Jeśli tylko zmobilizujesz się, żeby wstać o lekko nie-sobotniej porze – będziesz sobie wdzięczny.

Gdzie byliśmy? W Łazienkach Królewskich, obok Stajni Kubickiego. Soboty – 9:00 – 10:30

Kiedy jeszcze? W Łazienkach Królewskich, pod Bramą Herbową. Niedziele – 10:00 – 11:30

2. Relaks na bulwarach wiślanych

Sztandarowe miejsce na wieczorne imprezy warto odkryć też za dnia. Na ten rok zaplanowano otwarcie kolejnych odcinków odrestaurowanych bulwarów, więc pola do kilku spacerów, oraz nowych knajpek do wypróbowania, nie powinno zabraknąć przez całe lato.

Bulwary wczesną porą są względnie spokojne, więc nie będzie problemu ze znalezieniem miejsca na schodkach i rozłożeniem się z ulubionym e-bookiem. Kiedy znudzi się wam czytanie, sprawdźcie koniecznie, czy gdzieś nieopodal nie odbywają się wydarzenia związane z obchodami Roku Rzeki Wisły – jest szansa, że natkniecie się na spacer z przewodnikiem, albo załapiecie na rejs barką.

Jeśli wysiadając na stacji metra Centrum Nauki Kopernik będziecie zastanawiać się: prawo czy lewo, doradzamy lewo. Idąc wzdłuż Wybrzeża Kościuszkowskiego natkniecie się na biały klocek budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Obecnie przejęły go syreny – warto wejść do środka i przekonać się, że herb stolicy nie wziął się z bajki.

3. Gastro Targ na Chmielnej

Kolejna “pinezka” na warszawskiej mapie targowisk pyszności. I choć Gastro rozmiarami bardziej niż targ, przypomina raczej bazarek, to już po zapachach dochodzących z podwórka na tyłach Domu Towarowego Braci Jabłkowskich można wywnioskować, że organizatorzy poświęcili ilość na rzecz jakości.

Gastro Targ ma zdecydowanie mniej spartański charakter niż znany Nocny Market i  w żadnym razie nie przypomina parkingu dla food-trucków. Są za to stoliki przykryte kraciastymi obrusami, zwisające nad głowami kolorowe lampki i, w zależności od pory, bardziej lub mniej imprezowa muzyka. Klimat do konsumpcji – zdecydowanie na pięć. Za to w kwestii jedzenia może być problem… ze skalą.

Na Gastro Targu swoje stanowiska wystawiają restauracje, więc oczekiwania, jak to wobec zawodowców, należy mieć wysokie. I słusznie. Menu poszczególnych punktów ma się zmieniać, ale jeśli będziecie mieć szczęście, to traficie na przykład na maczankę krakowską od Słonego – idealnie kruche, szarpane mięso w sosie własnym podawane na drożdżowej parzonej bułce (typu “pampuch” lub “buchta), albo churrosy od Yeye Mex Food – smażona kwintesencja idealnego deseru.

Gastro Targ mieści się w podwórku na tyłach Domu Towarowego Braci Jabłkowskich – wejście od Chmielnej 21. Targ jest otwarty w piątki i soboty od 16:00 – do północy i w niedziele od 13:00 do 20:00.

4. Fort Vino

Klubo-winiarnia, która otworzyła się na terenie Fortów Mokotów to jedno z tych miejsc, do których po raz pierwszy zabierasz znajomych albo pojedynczo, albo małymi grupkami, tylko po to, aby dawkować sobie przyjemność związaną z obserwowaniem ich reakcji. Bo Fort Vino każdego bierze z zaskoczenia.

Żeby do nich trafić, trzeba zboczyć z mokotowskiej kilkupasmówki, przejść kilkanaście metrów bocznej drogi dojazdowej i przeleźć przez szlaban. Racławicka 99 to kompleks pofabrycznych baraków, który szczególnie upodobała sobie branża kreatywna. Po prawej stronie mamy więc siedzibę studia kulinarnego, filmowego czy agencji eventowej, a po lewej – porośniętą trawą i drzewami górkę, przypominającą chatkę Bilbo Bagginsa. Gdyby tylko domki w Shire były po sufit załadowane winem.

Bo Fort Vino tak naprawdę zaczynał jako piwniczka na wino, bo jak się okazało, grube, ceglane ściany fortu utrzymują idealną temperaturę. A że od składowania do spożywania droga krótka, Fort Vino dość szybko przerodził się w miejsce, gdzie można posiedzieć przy lampce wina, skosztować polskich “tapasów” i posłuchać muzyki – wszystko to w atmosferze – nie bójmy się tego słowa – magicznej.

Fort Vino – Racławicka 99

5. Kino letnie

Wieczór można zakończyć lampką wina, można – dobrym filmem. A że dzisiaj kina letnie organizują się praktycznie wszędzie, pojawiają się dwa dylematy pod tytułem co i gdzie.

Bo o ile dobrze znane miejsca w stylu Placu Defilad czy Placu Zabaw nad Wisłą już od kilku sezonów przyciągają tłumy, to równolegle rozwijają się też letnie kina “dzielnicowe”, między innymi na Targówku, Ursynowie czy Bemowie. My znaleźliśmy chyba najbardziej kameralne – na tyłach jednej z podstawówek na Młocinach.

https://www.youtube.com/watch?v=E8eLFeV4y-4

Partnerem akcji #zmobilizujsię jest Huawei.