Śniadania na mieście? Nie tylko w Aioli i na Placu Zbawiciela. Zjedliśmy śniadania w barach mlecznych – za 7 zł

img2159-1450439484-64.jpg

W moje ręce trafiła ostatnio gazeta, w której znalazłem kolejny artykuł o śniadaniach dla zabieganych. Redaktor słusznie zauważył, że świat nie kończy się na modnych miejscach, które prześcigają się w ofertach śniadaniowych. Metrocafe.pl wspomniało o trzech warszawskich barach mlecznych – Barze Ząbkowskim, Bambino oraz o Złotej Kurce. Postanowiłem zjeść dziś trzy śniadania w tych miejscach. Zobaczcie, co i za ile.

Bar Ząbkowski Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl
Bar Ząbkowski Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl

Tego miejsca nie trzeba nikomu przedstawiać. Bar Ząbkowski to miejsce kultowe na prawym brzegu Wisły. Znajduje się w doskonałej lokalizacji, na rogu ul. Targowej i oczywiście Ząbkowskiej. Wchodzimy, tuż po ósmej rano.

Bar Ząbkowski Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl
Bar Ząbkowski Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl

Tuż po wejściu przed naszymi oczami pojawia się największa zaleta Baru Ząbkowskiego, której modne śniadaniownie mogą pozazdrościć – ogromny wybór.

Bar Ząbkowski Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl
Bar Ząbkowski Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl

Aby zjeść w Aioli czy Charlotte, nie wspominając o Manekinie, trzeba swoje odczekać. W Barze Ząbkowskim też, ale nie z powodu tłumów – trzeba zaczekać, aż ktoś podejdzie do kasy. A gdy już nas ktoś zobaczy, można usłyszeć urocze “dobra, zara” 🙂 Ale nie zmienia to faktu, że obsługa jest bardzo miła i dopyta, jeśli zapomnisz zamówić bułki do zestawu. Podobnie będzie z masłem – jest klimat.

Bar Ząbkowski Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl
Bar Ząbkowski Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl

Za ten zestaw zapłaciłem nieco ponad 9 zł. Jajecznica na słoninie, kawa z mlekiem i cukrem, a do tego coś słodkiego – twarożek ze śmietanką i cukrem. Wszystko smaczne, choć do kawy przydałoby się jeszcze espresso.

Jeśli ktoś mieszka na lewym brzegu Wisły, może udać się na śniadanie do legendarnego baru Bambino. Znajduje się on przy ulicy Kruczej, a więc w samym centrum – po całonocnej imprezie na Zbawixie, można tam dojść piechotą.

Bar Bambino przy ul. Kruczej w Warszawie. Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl
Bar Bambino przy ul. Kruczej w Warszawie. Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl

Bambino to bar mleczny w wersji “lux”. Widać to nie tylko po estetycznym wystroju, ale i po znacznie wyższych cenach niż na Pradze – lokalizacja robi swoje. Wciąż jednak są to ceny o wiele niższe, niż w większości modnych miejsc. Może nie ma jarmużu ani bulle, ale jest wszystko to, co można znaleźć w normalnym domu. Bez udziwnień.

Menu w barze Bambino. Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl
Menu w barze Bambino. Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl

W barze Bambino zamawiam oczywiście kawę, a do niej omlet z szynką. Mniej, znaczy więcej – tym razem zestaw śniadaniowy “na bogato” kosztował mnie ponad 12 zł. To i tak mniej, niż zapłacilibyśmy za kawę latte w sieciówce.Ale to również tyle, ile kosztowałoby smaczne śniadanie w popularnej śniadaniowni. Jak widać na powyższym menu, śniadanie z kawą można zjeść tu nawet o połowę taniej.

Omlet z szynką i kawa w barze Bambino to wydatek ponad 12 zł. 
Omlet z szynką i kawa w barze Bambino to wydatek ponad 12 zł. 

W Bambino było o wiele więcej osób, niż w praskim barze mlecznym. To również inna klientela. Obok mnie siedzieli studenci, mężczyźni w garniturach, małżeństwo wyglądające na turystów. To miejsce, w którym nikt nie poczuje się źle, ale nie ma tu też żadnych fajerwerków – tu po prostu się je. Omlet może nie był mistrzowski, ale jadałem tu wcześniej naprawdę smaczne rzeczy – wybór jest duży.

Bar mleczny Złota Kurka  przy ul. Marszałkowskiej. Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl
Bar mleczny Złota Kurka  przy ul. Marszałkowskiej. Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl

Kolejnym, choć zupełnie innym barem mlecznym jest Złota Kurka. Znajdziemy ją na rogu ul. Wilczej i Marszałkowskiej, tuż przy Placu Konstytucji. Mimo doskonałej lokalizacji, ten bar raczej nie aspiruje do nazwania go alternatywą dla popularnych lokali. To, co w nim znajdziemy, to raczej alternatywna rzeczywistość – warto zajść i się o tym przekonać.

Tu nie ma być fajnie. Ma być tanio. I jest. Oferta Złotej Kurki jest skierowana do najbiedniejszych – prawdziwy bar mleczny. Wśród klientów najwięcej jest osób starszych, a niektórzy z nich zamawiają na przykład samą kaszę…  Trzeba jednak przyznać, że menu (również w języku angielskim) jest bogate. Gdy już wybierzemy, trzeba pilnować by ustawić się w kolejkę z dobrej strony. Załapałem się na awanturę, bo jeden z gości nie wiedział, że kolejka ustawia się od drzwi. Po tym, co usłyszał, więcej się nie pomyli 🙂 Taki urok.

Bar Złota Kurka przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie. Fot. Krzysztof Majak / naTemat
Bar Złota Kurka przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie. Fot. Krzysztof Majak / naTemat

W Złotej Kurce zamówiłem kawę, naleśniki z serem, śmietaną i cukrem oraz paszteciki z mięsem. Cena takiego zestawu to nieco ponad 7 złotych – ekstremalnie niska. Ale muszę przyznać, że jedzenie było bardzo smaczne. Jeśli komuś nie przeszkadza wyszczerbiony z każdej strony kubek czy plastikowe sztućce, niech śmiało wpadnie i spróbuje śniadania w barze mlecznym.   

Takie śniadanie w Złotej Kurce to koszt około 7 zł. Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl
Takie śniadanie w Złotej Kurce to koszt około 7 zł. Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl

W czasie śniadania zasłyszałem kilka ciekawych ploteczek. Okazuje się, że dzień wcześniej “Kurkę” odwiedził “rolnik szuka żony”. Głos z kuchni relacjonował, że gość zamówił barszczyk i paszteciki. Też podobno dostał ochrzan, bo chciał zmienić zamówienie i domówić kolejnego pasztecika. – Gdyby każdy tak mieszał, to nikt by się nie doczekał na jedzenie – usłyszałem.

I racja, nie ma co mieszać. Ale jeśli komuś nie zależy na tym, aby zjeść modnie i w tłumie, niech śmiało rusza na śniadanie w barze mlecznym. Może to nie miejsce na facebookowy “check in”, ale na pewno ciekawa alternatywa dla podniebienia i portfela.

Autor: Krzysztof Majak

Kontakt: krzysztof.majak@natemat.pl