Kubuś umierał, ratunek przyszedł od… króla Arabii. Oto, co zmieni twoje zdanie o Saudyjczykach 

img1326-1450302891-83.jpg

“O Arabii Saudyjskiej źle albo wcale”. Bardzo trudno pisać o Saudyjczykach, nie narażając się na zarzut wybielania ich ciemnych stron, czy nawet bycia na liście płac Rijadu. Przyzwyczaiłem się już, że każdy tekst niepasujący do wizerunku kraju zamordystów i religijnych tyranów jest z góry dyskwalifikowany. W tej dyskusji są tylko dobrzy i źli – to klasyfikacja, w której należy się poruszać. Nie ma miejsca na niuansowanie, nic pośrodku.

Kingdom Tower - budynek w kształcie głowy beduina. Znak rozpoznawczy biznesowego centrum Rijadu.
Kingdom Tower – budynek w kształcie głowy beduina. Znak rozpoznawczy biznesowego centrum Rijadu.

A jednak spróbuję. Nawet nie z przekory, ale dlatego, że wjeżdżając do Arabii miałem dokładnie takie, jednoznacznie negatywne nastawienie. I to, co mnie zaskoczyło, to nie tylko rzeczywistość islamskiego fundamentalizmu, którego nie ma nigdzie na świecie i którego na pewno nie chciałbym widzieć w Europie.  To także, a może przede wszystkim, kontrastujące z tą rzeczywistością fakty, historie, osoby, które pokazują, że Arabia wcale nie jest czarno-biała. Tak jak wydaje się złowroga, tak bywa szlachetna, wyjątkowa, niosąca pozytywną zmianę.

Jedyni na świecie

Najpierw o Arabii szlachetnej. Kiedy przyleciałem do Rijadu, w jednej z sal kliniki King Abdullah Medical City leżał Kubuś, roczny chłopiec z Polski, który cierpi na niezwykle rzadką chorobę: ATS, czyli Zespół Krętości Naczyń. Polscy lekarze nie byli w stanie mu pomóc, jego stan szybko się pogarszał. Rodzice dowiedzieli się, że jest tylko jeden ośrodek i jeden chirurg na świecie, który wykonuje zabiegi na ATS, właśnie w Rijadzie.

Saudyjskie gazety zaskakują rozmiarem. Zajmują cały stół. 
Saudyjskie gazety zaskakują rozmiarem. Zajmują cały stół. 

Jak usłyszałem w Arabii od Polaków, sprawą Kubusia starano się zainteresować rodzinę królewską. I co? I oto pieniądze na operację wyłożył król Arabii Salman. Nie wiem, jak tego dokonano, ale się udało (w Polsce zebrano środki na transport). Kiedy wyjeżdżałem, Kubuś był po operacji, która prawdopodobnie da mu drugie życie.

Ktoś powie – przypadek, marny gest. Ale to nie pierwszy raz. Kilkanaście lat temu głośna była sprawa bliźniaczek syjamskich z Janikowa, które zostały rozdzielone w Arabii przy osobistym zaangażowaniu poprzedniego króla Abdullaha. Znów, tak jak w przypadku Kubusia, okazało się, że tylko w Królestwie Saudów są medycy, którzy potrafią przeprowadzać tak skomplikowany zabieg. Operacja przebiegła pomyślnie, a król – według relacji polskiego dyplomaty – przy każdej wizycie polskiego oficjela dopytywał, jak tam “jego dziewczynki”.

  • img1251-1450308661-27.jpg
  • img1247-1450308621-46.jpg
  • img1246-1450308589-88.jpg

Bomba generacyjna 

Skąd w kraju, który kojarzymy z “ciemnotą”, wybitne ośrodki medyczne i wybitni saudyjscy specjaliści? To kolejna rzecz, która mnie zaskoczyła – skala wyedukowania młodych mieszkańców Arabii. U Saudów jakiekolwiek zmiany (np. obyczajowe) dokonują się w ślimaczym tempie ewolucji. I tak naprawdę trudno się dziwić. Kraj, który wyrósł ledwie 100 lat temu z niedostępnej pustyni, w surowych warunkach i na gruncie wspólnot plemiennych, nie miał warunków i czasu na modernizację.

Potencjał zmiany teraz widać jednak bardziej niż kiedykolwiek. Drzemie właśnie w młodych. Ci poniżej 30. roku życia stanowią aż 65 proc. społeczeństwa! Korzystają z Facebooka, Twittera, Snapchata, WhatsApp, są często zafascynowani Zachodem.

– Ubieramy się tradycyjnie, ale modląc się, korzystamy z aplikacji na smartfony, które wskazują pory modlitwy czy kierunek Mekki. Nie mamy nic przeciwko pracy kobiet, chcemy słuchać muzyki i chodzić do teatru, na wakacje jeździmy za granicę – mówił mi 32-letni Salman Ahmad, pracownik firmy telekomunikacyjnej z Rijadu.  

Salman Ahmad. Przedstawiciel pokolenia, które zmieni Arabię Saudyjską.
Salman Ahmad. Przedstawiciel pokolenia, które zmieni Arabię Saudyjską.

Słowem – to nowa generacja, która ma szansę niepostrzeżenie przeprowadzić rewolucję w Arabii. Tylko trzeba czasu. Dobrze podsumował to w rozmowie z “New York Times’em” szef MSZ z Rijadu Adel al-Jubeir. – To nie jest Arabia mojego dziadka. To nie jest nawet Arabia mojego ojca, ani też mojej generacji. Już nie – stwierdził.

Jeszcze apropos edukacji. Poprzedni król Abdullah uruchomił wielki program stypendialny. Powiedział: każdemu, kto zechce studiować za granicą, dam pieniądze. Dziś poza Arabią studiuje około 200 tys. osób (100 tys. w Ameryce, część także w Polsce). Kilkadziesiąt tysięcy z nich każdego roku wraca do ojczyzny. Na pewno nie są już tymi samymi Saudyjczykami. To bomba generacyjna z opóźnionym zapłonem.

23-letni Malek al-Moghandis. Chce studiować za granicą.
23-letni Malek al-Moghandis. Chce studiować za granicą.

Humanitarni rekordziści

Arabię Saudyjską oskarża się o wspieranie terrorystów, finansowanie ekstremistycznych organizacji zbrojnych, brutalne interwencje za granicą z pogwałceniem praw człowieka (patrz: wojna w Jemenie). To znane zarzuty. A mniej znany fakt jest taki, że Dom Saudów to państwo o jednym z największych budżetów na pomoc humanitarną.

W naTemat zwracaliśmy uwagę na to, że Saudyjczycy nie przyjęli (formalnie) ani jednego uchodźcy z Syrii. Z drugiej strony – w ubiegłym roki przelali ONZ około 500 milionów dolarów na pomoc dla uchodźców z Iraku. To jedna z największych jednorazowych wpłat w historii organizacji.

Saudyjczycy na szczycie Kingdom Tower.
Saudyjczycy na szczycie Kingdom Tower.

Piszę o tym dlatego, że Saudyjczycy bardzo się tym chwalą. W rozmowach ze mną, pytani o pozytywne działania Królestwa na świecie, odpowiadali, że w dużej mierze dzięki nim ONZ ma środki na pomoc humanitarną. Oczywiście umyka im jednocześnie choćby sytuacja w Jemenie, gdzie interwencja Arabii spowodowała katastrofę humanitarną. Ale rzeczywiście – na pomoc dla potrzebujących idzie mnóstwo petrodolarów.  

———————-

To kolejny tekst z naszej serii “Jedziemy do Arabii”. Więcej materiałów i opis samego projektu można znaleźć TUTAJ.

Autor: Michał Gąsior / naTemat.pl